Osobiste przemyślenia

Marzec 2017 – podsumowanie na blogu

Marzec 2017 – pracowity, czy może jednak leniwy? Oj zdecydowanie to drugie, przynajmniej pod kątem bloga. Chciałabym teraz wydąć usta, zrobić wielce mądrą minę, mrugnąć do Ciebie okiem i powiedzieć „w tym miesiącu stawiałam na jakość”, ale bądźmy ze sobą szczerzy. Czy publikowałabym coś, z czego nie byłabym zadowolona? Te czasy minęły. Dlatego wpisów chyba troszkę mniej, bo nieco więcej od siebie wymagam. Przeczytaj, jakie wpisy królowały w minionym miesiącu i skomentuj proszę, który wywarł na Tobie największe wrażenie? Niekoniecznie pozytywne!

Marzec 2017 – podsumowanie blogowe

2 marca – Nie ogarniam tej ściemy dziewczyno!

Nie ufam ludziom, którzy zbyt często powtarzają, że są świetni we wszystkim co robią. Dobra, spoko, można panować nad kilkoma „branżami” swojego życia, ale nie da się śrubować na maxa wszystkich naraz, jednocześnie. I musiałam to z siebie to wyrzucić.

3 marca – Odpowiedzi na najczęściej zadawane przez matki pytania. Z przymrużeniem oka.

Gdy Twojemu dziecku bliżej jest do bycia nastolatkiem niż słodkim maluszkiem, prawdopodobnie widziałaś już większość pokładów niefrasobliwości ludzkiej występującej na forach. Dla pewności przedstawię topowe pytania jeszcze raz, wraz z zabawnymi odpowiedziami. To znaczy zabawnymi to dużo powiedziane – mnie śmieszy 🙂 Sprawdź, czy Ciebie też.

5 marca – Nie jestem twoją szmatą. Twój czytelnik też.

Wygarniam leniwym nieuświadomionym blogerom prawdę prosto w oczy. Roszczeniowość tępię ze szczególnym okrucieństwem. Nie spodziewaj się efektów, jeżeli nie poświęcasz czemuś ani grama czasu i wysiłku.

11 marca – Studia to nie spa, nie licz na taryfę ulgową młoda mamo!

Marzec 2017 miesiącem wygarniania ludziom? Ups! Lecz tym razem już nieco delikatniej. Wybierając się na studia nie możesz zakładać, że „jakoś to będzie, na pewno mi trochę darują, przecież jestem mamą…”.

14 marca – Katusze jakie musi znosić mąż blogerki

Ludzie zakochali się w tym wpisie. Był jednym z najchętniej czytanych na blogu w tym miesiącu. Co więcej, kilku mężów blogerek również go przeczytało i pokiwało w zrozumieniu głowami 🙂 Uczcijmy ich minutą ciszy. I jakimś fajnym komentarzem pod wpisem!

18 marca – Byłam dziewczyną na wózku – poznaj moją historię

Mało osób z mojego otoczenia wiedziało, że kiedyś poruszałam się na wózku inwalidzkim. Cóż, życie nie zawsze mnie rozpieszczało, ale pod koniec tego artykułu pokazałam, że nie tylko mnie. Wejdź, przeczytaj, a następnie pomóż komuś bardzo dzielnemu!

20 marca – Dzielę na trzy – Raz. Dwa. Trzy. Nie żałuj i ty.

Jeden z wpisów eksperymentalnych, w formie, którą bardzo, bardzo rzadko używam. O dziwo, zdobył uznanie, a co najważniejsze – słowa wsparcia. Życie po rozstaniu, tęsknota i siła przyzwyczajeń są niewiarygodnie mocne. To wpis, którego żal nie przeczytać.

22 marca – Share Week 2017 – blogi, które polecam!

Weszłam ludziom bez mydła 🙂 Było fajnie! Za rok zrobię to drugi raz! Nie zapomnij polubić blogerów, których polecam, bo naprawdę warto.

23 marca – Pewność siebie – jak ją w sobie wypracować

Ten wpis zdziwił sporo osób, lecz zacznijmy od początku: Na szkoleniu ocenialiśmy nawzajem swoje typy osobowości. Wręczaliśmy sobie karteczki o określonych kolorach. Żółta to towarzyski sangwinik. Czerwona to choleryk, natomiast niebieska i zielona to melancholik i flegmatyk. Po szkoleniu powiedziałam, że żółte karteczki były dla mnie bardzo ważne (sporo ich dostałam). Tym wpisem chciałam wytłumaczyć dlaczego to dla mnie takie ważne i w jaki sposób udało mi się wypracować swoją pewność siebie. Jeżeli lubisz inspirujące i motywujące historie, zapraszam!

27 marca – Molestowanie – nie wmawiaj mi, że nie istnieje!

Wybaczcie, ale zdenerwowanie to jeden z głównych powodów, przez które powstają moje wpisy. Przeczytałam gdzieś komentarz, że „molestowanie to wydumany problem, rozdmuchany na potrzeby mediów” i stwierdziłam, że muszę głośno zaprzeczyć. Molestowanie jest realnym problemem wielu ludzi.

Marzec 2017 może nie był najbardziej zapracowanym miesiącem w mojej karierze blogowej, ale jedno wiem na pewno. Mało w nim wpisów, których bym się mogła teraz wstydzić 🙂 Mam nadzieję, że dzięki podsumowaniu trafisz na wpis, który w ferworze walki z życiem, przypadkiem pominąłeś. Miłej lektury!

PS: Lubisz podsumowania tego typu? Czy mam je tworzyć dalej?

Skip to content