Żono – siedzisz w domu i nic nie robisz!

„Codziennie, gdy mój mąż wraca z pracy siada na kanapie przed telewizorem i przez resztę dnia każe się obsługiwać, bo jest zmęczony. Gdy mówię mu, że ja też, a jeszcze jestem zajęta domowymi obowiązkami i nie mam czasu wokół niego skakać, mówi mi, że niby czym jestem zmęczona „przecież ty nic nie robisz” i cały dzień siedziałam w domu z dzieckiem. Nie wiem już jak mu tłumaczyć, że nie siedzę cały dzień na tyłku, tylko ja też ciężko pracuję tak jak on, tyle, że w domu!”

Tych od „ty nic nie robisz cały dzień” jest o wiele więcej

Internet pełen jest relacji tego typu, moje koleżanki również skarżyły się na takie zachowanie partnera. Ja sama swego czasu dowiedziałam się od mojego eksa, że „nic nie robię całymi dniami”. Nie uwierzysz co u mnie podziałało na tego rodzaju problem. Nie delikatne tłumaczenie, ani nawet nie awantura. Nie pokazywanie obrazkowych historyjek o żonie, która naprawdę cały dzień NIC nie zrobiła w domu. Nie głaskanie go po główce i opowiadanie co dziś zrobiłam w domu. Miał to w dupie. Choćbym wymieniła kilkadziesiąt rzeczy, które tego dnia zrobiłam dla domu, dla dziecka i dla niego, ja wciąż NIE BYŁAM W PRACY, WIĘC SIEDZIAŁAM W DOMU, A SIEDZENIE W DOMU TO PRZYJEMNOŚĆ I NIC NIE ROBIŁAM. Rozumiesz? Chcesz się dowiedzieć co mi pomogło? ZMIANA FACETA. Ba dum tssss…

Dobra, radykalne rozwiązania nie są dla każdego. Ja się mojej osobistej porażki nie pozbyłam tylko dlatego, że twierdził, że cały dzień siedzę i nic nie robię. Powodów było więcej, ale o tym kiedy indziej.

Nie każdy jeleń nadaje się do odstrzału

Nie namawiam Cię do rozwodu, bo mąż nie szanuje Ciebie i/lub twojej pracy dla rodziny i domu. Ja Cię namawiam, byś przestała się przed nim płaszczyć. Naprawdę zrób nic. Zadbaj o niezbędne minimum dla siebie i dziecka, a jego rzeczy ani tknij. Nie odnoś po nim talerza do kuchni. Nie myj jego naczyń. Nie pierz mu ciuchów. Nie prasuj mu koszul. Nie targaj ze sklepu piwska dla niego. Nie opuszczaj klapy z kibla. Spokojnie, ale stanowczo oznajmij, że chyba o czymś zapomniał, ręką wskazując na cały ten chlew, który robi, a który zawsze pokornie po nim ogarniałaś. Rób, a raczej olewaj to wszystko minimum przez tydzień, chyba, że pan szanowny prędzej zmądrzeje. Nieustannie tłumacz mu, że po co masz cokolwiek robić skoro on zawsze twierdzi, że NIC NIE ROBISZ? Powiedz mu „kochanie, spójrz jak dziś ładnie NIC NIE ZROBIŁAM – TAK JAK ZAWSZE” i wskaż ręką na burdel panoszący się po mieszkaniu. Niech to mu otworzy oczy, że KTOŚ TU JEDNAK COŚ ROBI. Jeżeli chcesz zacząć być traktowana LEPIEJ niż dziewka służebna to nie zachowuj się jak ona. Naszykuj ciuchy i jedzenie dla dziecka…prrrr..co ja plotę, nic nie szykuj!!! Ubierz się i w drzwiach zawołaj do jaśnie małżonka „WYCHODZĘ! Wrócę jak będę!” tak jak on robił to już wiele, wiele razy, nie informując nawet gdzie tak właściwie wychodzi i trzaśnij drzwiami. Nie tak! Mocniej! Trrrrrrrach!!! Jak nie chcesz to nie trzaskaj 😉

Jak sam zobaczy jak to jest… kto wie, może zmądrzeje?

Niech posiedzi parę godzin sam z dzieckiem, zastanawiając się tak jak ty wiele razy wcześniej „gdzie się podziewa?! kiedy wróci?!”, choćbyś miała siedzieć na ławce przed blokiem – zrób to! Na boga, zrób to! Wstrząśnij nim. Pokaż mu co się dzieje w domu bez twojej wszechogarniającej ręki. Pokaż mu czego mu będzie brakowało, gdy ty gdzieś znikniesz. Porzuć choć na parę dni szary uniform grzecznej żonki-kucharki-sprzątaczki. Pokaż mu kto w tym domu jest tak samo ważny jak on! Chcę żebyś się zbuntowała i zburzyła podstawy jego wszechświata. Chcę żebyś otworzyła mu oczy, że albo z tobą na równych zasadach, albo wcale! Albo szacunek i prawo do bycia zmęczoną, bez słuchania narzekań, że przecież nic nie robiłaś cały dzień, albo fora ze dwora.

Zacznij być PANIĄ tego domu, nie służącą

Zostań panią na włościach, równorzędnym pracownikiem, gospodynią pełną gębą, House Managerem, ręką, która w silnym uścisku trzyma cały dom w garści! Szanuj siebie i domagaj się szacunku. Nie jesteś wynajętą sprzątaczką. Nie jesteś niewolnicą. Nie jesteś mu nic winna, bo on pracuje, a ty „siedzisz” w domu z dzieckiem. Jesteście partnerami. Macie równe prawa. Twoje zdanie powinno się liczyć tak samo jak jego. Każde z Was ciężko pracuje i albo on to zrozumie, albo…

…odważysz się zrobić ten sam krok co ja? Jak chcesz spróbuj setny raz popłakać się przed nim, że ty wcale nie nic nie robisz tylko ciężko pracujesz, a on tego nie docenia. Jeżeli chcesz możesz spróbować setny raz tłumaczyć mu ze łzami w oczach ile robisz dla niego i domu. Możesz nawet zrobić listę swoich obowiązków i pokazywać mu ją codziennie, ażeby tylko zdobyć odrobinę uznania z jego strony. (Jak gdybyś nie zasługiwała na to już wcześniej!) By wreszcie ci uwierzył, że te jego „nic nie robisz” cię obraża. Jeżeli setny raz to nie podziała i wciąż dla niego będziesz „siedzieć w domu i nic nie robić”, wiedz, że ja nigdy nie żałowałam mojej decyzji o rozstaniu. Bo to nie był ten.

Chyba, że znów wolisz „siedzieć w domu i nic nie robić”, zamiast wziąć ster życia w swoje ręce.

Pozdrawiam,
Pani Miniaturowa

Skip to content