MacierzyństwoStarsza Siostra Radzi

Catcalling – gdy zaczepia cię obcy mężczyzna

Catcalling – zaczepianie kobiet na ulicy za pomocą gwizdów lub wulgarnych, seksistowskich tekstów i niewybrednych żartów. Nierzadko catcaller zaczyna śledzić zaczepioną kobietę, próbując ją zatrzymać, dotknąć, domagając się podania imienia i/lub numeru telefonu. W skrajnych przypadkach kończy się aktem przemocy wobec kobiety.

Catcalling nie jest karą niegrzecznych kobiet

Zarówno mężczyznom, jak i kobietom zdarza się wypowiadać krzywdzące opinie, że catcalling to problem wyłącznie wyzywająco ubranych kobiet. Nic bardziej mylnego. Ani prowokujące zachowanie, ani krzykliwy, czy wręcz wyzywający strój nie są wyznacznikiem tego, czy kobieta padnie ofiarą zaczepek. Zresztą, to nie strój kobiety ją niepokoi, tylko nieznajomy na ulicy. Oduczmy się nazywać ofiary winowajcami! Victim blaming to kolejne niesamowicie krzywdzące zjawisko. Wobec obu płci. Molestowali ją? Pewnie upiła się jak świnia na dyskotece. Pobili go? Wymachiwał drogim telefonem, albo podskoczył nie do tych ziomków, co trzeba. Nie tędy droga. 

Obejrzałam kilkanaście filmików będących eksperymentami społecznymi. Ulicami miast przechadzały się zarówno starsze, jak i młodsze kobiety. Ubrane w ciuchy na co dzień, jak i te „do pracy”. Krągłe, puszyste, przeciętne i szczupłe. Nie było tam oszałamiających piękności z okładek magazynów. To były zwykłe dziewczęta i kobiety, jakie mijamy na ulicy każdego dnia. Singielki, mężatki, matki. Jak myślisz, którą z nich ominął catcalling? ŻADNĄ!

Gwizdanie na ulicy nie jest komplementem

Zaledwie kilka dni temu jechałam na spotkanie komunikacją miejską. Na przystanku siedział facet, który zaczął coś do mnie gadać i komentować mój wygląd. Po całym dniu pracy miałam ochotę usiąść na przystanku, ale przez tego faceta byłam zmuszona stać kilka metrów dalej, bo nie wiedziałam co zrobi, gdy siądę gdzieś bliżej. Trochę się go bałam, bo gdy zerkałam w jego stronę (by sprawdzić, czy nadal się gapi) oblizywał się obleśnie. Nie bawiło mnie to. Wyglądam, jak dorosła przynęta na pedofila. Gdy ktoś niepokoi mnie na ulicy nie uważam tego za coś miłego i pewnie wiele kobiet będących ofiarami takich zachowań, są tego samego zdania – gwizdanie, końskie zaloty i chamskie odzywki nie są komplementem i nie sprawiają nam przyjemności. Wręcz przeciwnie, potrafią zepsuć humor na cały dzień. I to nie dlatego, że jesteśmy sztywnymi dupami, które nie znają się na żartach. Chcemy świętego spokoju od niechcianych adoratorów lub komentatorów. 

Masz prawo czuć, że to nie w porządku!

Nie wolno wmawiać ofiarom zaczepek na ulicy, że powinny być za to wdzięczne. Niby z jakiej racji mam się cieszyć, że jakiś mężczyzna szarpie mnie za ramię, bo chce dostać mój numer? Co w tym fajnego, że gwiżdże za mną i mówi, że wziąłby mnie od tyłu? Jednym kobietom podoba się takie zachowanie, a innym nie. I te, którym się nie podoba, że ktoś traktuje je przedmiotowo, mają do tego prawo! Cieszyć się, bo jakiś nieznajomy obleśnie oblizuje się na nasz widok? Dziękuję bardzo za takie atrakcje. Każda kobieta, która boi się takich mężczyzn, lub jest zażenowana ich zachowaniem, ma prawo tak się czuć! Bo mamy prawo swobodnie poruszać się w przestrzeni publicznej, bez odczuwania dyskomfortu psychicznego. Mamy prawo wychodzić z domu ładnie ubrane, uczesane i umalowane i nikt bez naszej zgody nie powinien nas niepokoić ani zaczepiać.

Catcalling dotyczy również małych dziewczynek

Wiesz ile miałam lat, gdy pierwszy raz obcy mężczyzna zaczepił mnie na ulicy? Dziewięć, może dziesięć lat. Byłam jeszcze niewydarzoną smarkulą, w niedopasowanych jeansach i paskudnym sweterku. Z tornistrem z Myszką Mickey. Wyglądał za mną przez płot, wołał mnie, żebym podeszła, to coś mi pokaże. Gadał jakieś słodkie słówka. Komentował mój wygląd. Zazwyczaj udawałam, że go nie słyszę i odwracałam głowę. Czasami za mną gwizdał. Przestałam mówić mu dzień dobry. Bałam się go jak cholera, powiedziałam o nim koleżance. Okazało się, że za nią też gwizdał i mówił jej dziwne rzeczy. Żadna z nas nie wpadła na pomysł, żeby powiedzieć o tym rodzicom. Byłyśmy dziećmi, a to były inne czasy. Wyobraź sobie, że masz córkę i jakiś obcy mężczyzna woła ją i chce, żeby weszła do jego domu… Sorry, ale w tej sytuacji też powiesz, że dziewczynka powinna być wdzięczna, że komuś się podoba? Nie sądzę.

OMG!

Bardziej hardkorowa sytuacja przydarzyła mi się w wieku dwunastu lat. Czekałyśmy z Mamą na przystanku, ledwo umiałam ustać na nogach, bo byłam w trakcie diagnozowania błahostki, która prawie mnie zabiła. Jakiś mężczyzna usilnie się na mnie gapił. Pragnę zaznaczyć, że nie byłam pięknością. Przez chorobę wyglądałam, jak osoba cierpiąca na anoreksję, młodzieńczy trądzik i krótko ścięte włosy też nie dodawały mi uroku. Mimo wszystko facet gapił się i gapił. Udawałam, że tego nie widzę. Wreszcie lekko się przysunął, zerknął na moją Mamę i zapytał: „przepraszam, czy mogę jej dotknąć”? Totalne OMG! Było widać, że moją Mamą wstrząchnęło to pytanie, ale nie dała tego po sobie poznać. Z kamienną twarzą stanowczo odpowiedziała, że NIE! Gdy ponowił pytanie, zapodała perfekcyjną bajeczkę, że mam chorobę skóry i nie wolno mnie dotykać, bo się zarazi. Może Wam się to wydawać śmieszne, ale z całą pewnością było skuteczne. Gościu się odpieprzył, a ja wiedziałam, że Mama musiała załatwić wszystko stoickiem spokojem, bo moje mięśnie ledwo funkcjonowały i w razie czego nie byłabym w stanie uciekać. Telefonu komórkowego też nie miałyśmy – inne czasy. 

Jak reagować na catcalling?

Gdy jesteś sama, wdawanie się w pyskówkę lub szarpaninę z zaczepiającym Cię mężczyzną może się źle skończyć. Nigdy nie wiemy, jak sprawca zareaguje. Jeżeli możesz liczyć na pomoc, poproś o interwencję. Niektóre kobiety same świetnie sobie radzą z zaczepiającymi je mężczyznami, skutecznie ich ośmieszając. Jedna cięta riposta wystarcza, by osłabić morale catcallera. Jeżeli jednak nie zamierzasz zniżać się do poziomu zaczepiającego, po prostu zasygnalizuj mu, że jego zachowanie ci się nie podoba, bo nie jest ani śmieszne, ani w porządku.

Nie jesteś przedmiotem i nikomu nie pozwól tak się traktować!

 


Pani Miniaturowa – rottweiler w ciele ratlerka. Nie zapomnij polubić mój fanpage na Facebooku!

 

Skip to content