Macierzyństwo

Samo w domu – Jabłko i herbata, podmiejski survival

Samo w domu, normalka czy wyzwanie? Mój syn jest coraz starszy, wobec czego coraz częściej zastanawiam się, kiedy mogłabym się odważyć (tak, to dobre słowo) zostawić go w domu samego. Skoro może już sam wracać ze szkoły autobusem i swobodnie przemieszczać się po ulicach, to pół godziny samotności w domu nie wydaje się być takie straszne. Ale jednak ten cichy, upierdliwy głosik z tyłu głowy wciąż mi piszczy, żeby lepiej nie próbować. W sumie, póki nie muszę… lecz co, gdy już kiedyś będę musiała? Czytający mnie rodzicu, jakie jest Twoje zdanie na ten temat? Według Ciebie w jakim wieku można zostawić dziecko samo w domu?

Kiedyś to były czasy, ho, ho!

Nie twierdzę, że kiedyś było lepiej, nie wiem też, czy było gorzej, bo w tym magicznym „kiedyś” nie żyłam. Albo żyłam, tylko nic nie pamiętam. Błogosławione dziury w pamięci. Z niedowierzaniem godnym rozpuszczonego dziecka, które w latach `90 wycierało jeszcze mleko spod nosa, słuchałam historii mojego znajomego. Jakąś dobrą dekadę przed moimi narodzinami, gdy w sklepach były jeszcze kolejki, jak o 2 w nocy po kebsa od prawdziwego Polaka, ludzie często zostawiali dzieci same w domu. Bandyci! 🙂 To były inne czasy. Mama zaczęła go zostawiać samego w domu już gdy miał 4 lata. Nie miała wyboru. To była wieś pośrodku niczego. Wszyscy sąsiedzi w pracy lub w polu, a zakupy zrobić, żeby mieć z czego obiad ugotować, mus było zrobić. Sklep był jeden na całą okolicę. W sąsiedniej wiosce, oddalonej o ok. 5 kilometrów. Dojechać do niego można było rowerem. Jak miałeś. Bo jak nie miałeś, to miałeś coś innego – pecha. Wtedy nie było takich cud malinka fotelików rowerowych. Była jeszcze opcja przywiązana sobie ruchliwego karalucha do pleców i koko dżambo i do przodu. Tylko po co? Łatwiej i wygodniej było zostawić obsmarkańca w domu. Pewnie też bym tak zrobiła… albo i nie? Chyba? Może? Mimo wszystko opowieści o zostawianiu tak małego dziecka samego w domu, słuchałam z rozdziawioną gębą. Bo moje „kiedyś” było lepsze… dopóki coś mi się nie przypomniało.

Domowy survival

Nawet taka oferma jak ja radziła sobie w domu sama. Dostawałam podstawowy zestaw przetrwania w postaci kubka herbaty i pokrojonego jabłka, bo księżniczka Agata nie jadła całych i jakoś to leciało. A tak dokładnie to leciała bajka. Za każdym razem był to Król Lew na kasecie VHS. Nie wiem czemu katowałam się nim od nowa i wciąż od nowa 🙂 Ach, to były czasy! Magnetowid, kasety, wielki telewizor Sony. Kolorowy! Słodki jeżu! Dziecko samo w domu! Taka rozpusta! I przeżyłam. Za każdym razem te 20 minut spędzonych w samotności mnie nie pokonało. Dzielna byłam! Wiadomo, gdyby w dom uderzyło UFO, mogło być różnie. Ale nie było. Zresztą na dole Prababcia sobie urzędowała, więc jakby mnie już cyganie mieli z domu wynosić w wielkim worze po ziemniorach, to śp. Prababcia, by im laską natłukła. A teraz? Zostawisz dzieciaka samego na pięć minut to cię sąsiedzi policją i kuratorem straszą. To nic, że dzieciak ma lat 10 i jest dojrzalszy od połowy okolicy. Takie czasy nastały, a czy są one lepsze, czy gorsze, nie mnie oceniać. Tobie to zostawiam pod rozwagę drogi czytelniku. W gruncie rzeczy lepiej dmuchać na zimne, prawda? Zawsze mów dziecku gdzie idziesz i o której wrócisz. Zostaw telefon z Twoim numerem. Opracujcie plan działania w razie Wu. Podpowiedz, do którego sąsiada może się udać, jak coś je zaniepokoi. A najlepiej, w miarę możliwości, zabierz dziecko ze sobą, gdziekolwiek idziesz. Ach to są słodkie marzenia… czasem nierealne do spełnienia.

Komu, dzieciaka? Komu? Bo idę precz z domu!

Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że jak dorosłego chłopa, narzeczonego, czy też męża samego w domu zostawisz, to chętna sąsiadka do popilnowania zaraz się znajdzie. Ale jak trzeba szczyla popilnować, to już chętnych brak 🙂 Bądź tu mądra, zaufaj sąsiadom! Tak totalnie obcym to bym smarkaterii nie powierzyła. Jeszcze by męczyć zaczęli… sąsiadów, oczywiście 🙂 Bliskiej rodzinie, czy dobrym przyjaciołom, jak najbardziej. Ale co mają zrobić rodzice, którzy totalnie nie mają co zrobić z dzieckiem, a wyjść muszą, bo to sprawa życia i śmierci? Samo w domu? Nie każde dziecko jest na to gotowe. Nie każde sobie poradzi. Choć oczywiście są rodzice twierdzący, że nawet w obliczu pożaru i grasujących po domu złodziei ich dziecko nie straci głowy. Oj i tego wam życzę. W sensie nie pożaru i tych złodziei, ale żeby dziecko wyszło z tego cało. 

Dziecko samo w domu

Szukając dla Was informacji na temat dopuszczalnego przez polskie prawo, wieku dziecka, w którym można zostawić je samo w domu, prychłam. Ni to śmiechem, ni to z niedowierzania. Co najmniej kilka stron, na które trafiłam, podaje te same, niczym nie potwierdzone (lub enigmatycznie wytłumaczone) informacje.  Co więcej, artykuły są cudownym tworem kopiuj-wklej. Wstyd patrzeć, jak duże portale zżynają od siebie. A mówią, że to blogerzy nie mają ni grama szacunku do siebie i swoich kolegów 🙂 Jak jest naprawdę? Najczęściej znajdywaną przeze mnie informacją to 7-10-13 lat, z czego dwa ostatnie jak dla mnie mają najwięcej sensu. Ale kogo to obchodzi i co za różnica? Ostrożni rodzice to jeszcze siedemnastolatka będą odprowadzali na randkę, a wyluzowani zostawiają wyjącego pod drzwiami kilkulatka i jadą na całonocną imprezę. Zarówno jedna jak i druga sytuacja jest patologiczna. Nie będę gadać bzdur, że złoty środek jest najważniejszy. Najważniejsze jest prawo i to na co nam ono zezwala. Tylko szkoda, że trochę mało mamy jednoznacznych przepisów na ten temat.

Na szczęście od tego są moi Komentujący, którzy z niebywałą precyzją zacytują nam odpowiedni paragraf i już wszyscy będziemy w domu. Z naszymi dziećmi 🙂

 


Odwiedź mnie na fanpage Pani Miniaturowa na Facebooku

Skip to content