Styl życia

Prezenty ślubne z czarnym humorem w tle

O słodka naiwności, pozwalająca ludziom sądzić, że prezenty ślubne to tylko niewinne podarki bez podtekstów! Odkryłam ich drugie dno dzięki powiedzonku „każda potwora znajdzie swego amatora”. Wszak od potworów do horrorów całkiem niedaleka droga. Obdarowywanie świeżo poślubionej pary klasycznymi, do bólu typowymi prezentami jest elementem wielowiekowej krwawej tradycji, o której istnieniu wiedzą tylko nieliczni wtajemniczeni. W tym ja, rzecz jasna. Dlatego stworzyłam dla Was tę listę, by uchylić nieco rąbka mrocznej tajemnicy.

Prezenty ślubne jak z horroru!

Noże – Jedną z zabawniejszych rzeczy związanych z wzięciem ślubu jest to, że ludzie nagle postanawiają podarować ci noże. Dużo noży. Małych, dużych, średnich. Ludzie są nienormalni. Dają ci potencjalne narzędzie zbrodni i jeszcze mówią, że to na znak waszej wielkiej, wspaniałej miłości, która (jak mają nadzieję) będzie trwała aż do śmierci. Pytanie tylko czyjej?! No czyjej, ja się pytam!

„Wysoki sądzie, jestem niewinna! Obierałam ziemniaki, a on mi się sam przypadkiem nadział plecami na nóż…23 razy.”

Mikrofalówka – Podstawą każdego szczęśliwego związku jest jedzenie. Wszak przez żołądek do serca, dlatego jestem starą panną, latka lecą, a ja nadal nie spełniam się w kuchni, tylko na tym cholernym blogu. Gdy umiejętności kucharskie kobiety można porównać do stopnia rozwoju jednokomórkowca, to mikrofalówka jest świetnym urządzonkiem do podgrzewania mrożonego żarcia z paczki. Bo przecież nic tak nie scala związku jak wspólne wrzody żołądka i niestrawność.

Czekoladowe specjały – Jeżeli jesteś facetem, a twoi koledzy w ramach prezentu ślubnego podarowali wam czekoladę z wygrawerowanymi w niej życzeniami, uważaj. It`s a trap! Oni życzą wam źle. Dali wam tą czekoladę tylko po to, żeby twoja żona szybciej  roztyła się po ślubie. Zmień kolegów.

Podkowa na szczęście – Nigdy nie wiadomo kiedy spadnie z nadproża na twoją żonę. A wtedy to już chyba wiesz, co usłyszysz wieczorem w łóżku. „Kochanie, nie dziś. Głowa mnie boli…”. Sprzedawca tych podków jest pieprzonym geniuszem. Rok w rok dostaje honorową dotację od stowarzyszenia feministek upadłych, by dalej kontynuował swe dzieło zniszczenia małżeńskiego pożycia.

Patelnia – Prezenty ślubne bywają niebezpieczne. Zwłaszcza w rękach wściekłej żony. Jeżeli facet na widok, podarowanej mu przez kolegę, patelni nie krzyczy „i Ty Brutusie!!!”, to jest albo głupi, albo nieświadomy. Lub jedno i drugie. A tacy giną pierwsi na małżeńskim polu chwały. 

Kołyska dziecięca – To już podlega pod groźby karalne. Delikwenta dającemu wam w prezencie ślubnym kołyskę natychmiast wyrzuciłabym z wesela.

Drogi alkohol – Po sprezentowaniu ci kołyski, kolega może się zrehabilitować w twoich oczach, jedynie przy pomocą „łyski”. To pomoże ci znieczulić się po tym jak twoja urocza żona w noc poślubną pierwszy raz pokaże ci się bez pełnego makijażu. I bez rzęs. Bez brwi. Bez doczepki z włosów…brrrr…pora się napić. 

Aparat – Podstawowe narzędzie śledcze każdej zazdrosnej żony. Wyposaża w niego najlepszą przyjaciółkę, a następnie zleca jej śledzenie świeżo upieczonego małżonka, czy nie łamie gdzieś przypadkiem przysięgi małżeńskiej. Doskonały do dokumentowania wszelkich narowów ślubnego, by móc później go szantażować, wkurwiać go na facebooku, lub zwyczajnie ośmieszyć przed całą rodziną. Spotkałam się z chłopem, który był na tyle tępy, że sam udokumentował swoje harce z panią, niebędącą jego żoną. Brawa dla pana! Nagroda Darwina już czeka!

Ekspres do kawy – To urządzonko zostało stworzone specjalnie dla kobiet. Dla tych wszystkich zdradzanych żon, które wściekłe czekają do godziny drugiej w nocy, aż kochany mężuś wróci „z delegacji”. Po wypitej na pocieszenie butelce wina nie jest tak łatwo usiedzieć do późnych godzin, dlatego z pomocą przychodzi nam pyszna, gorąca kawa. Nic tak nie pobudzi do działania (i karczemnej awantury) jak mieszanka alkoholu z kawą. Strzeż się niewierny mężu!

Talerze – Żeby nigdy nie skończyły ci się pociski do miotania w niewiernego męża. Przydatne także jako dodatkowy argument w czasie małżeńskiej kłótni. Gdy rozbijesz taki na głowie ukochanego, w mig zrozumie, że nie miał racji i powinien cię natychmiast przeprosić. Jak zwykle, oczywiście.

Blender/mikser – Perfekcyjna pani domu najpierw zrobi sobie owocowego shake`a (z kapką ulubionej wódki), a później zabierze się za miksowanie jajek. Nie pytaj nawet czyich. Kochany, wystarczyło być dobrym, wiernym mężem. That`s all.

Pościel/prześcieradła/obrusy – Nieuki myślą, że prześcieradła służą jako okrycie małżeńskiego łoża. Nic bardziej mylnego. Doskonale nadają się do owijania „przypadkowo znalezionych” ciał. Podobno wtedy są łatwiejsze w transporcie, ale ja tam się nie znam…wszak pierwszego narzeczonego już się pozbyłam. Ekhem… W sensie wyjechał gdzieś, czy coś. No nie ważne…

Pieniądze – Po pierwsze: żeby było cię stać na zachcianki twojej lekkomyślnej żony. Po drugie: żeby było cię stać na adwokata, gdy twoja lekkomyślna żonka okaże się zmyślną bestią i zażąda rozwodu, bo nie chciałeś jej kupić futra z norek. Po trzecie: żeby było cię stać na życie po rozwodzie, bo wierz mi lub nie, ona wycycka cię z ostatniego grosza, obedrze z koszuli, zabierze mieszkanie, samochód i ukochanego psa, byleby tylko zrobić ci na złość. Lepiej, więc żebyś miał jakieś w zanadrzu, bo lekko nie będzie.

Teraz, gdy już jesteście ostrzeżeni, pamiętajcie o wierności, wzajemnej miłości i poszanowaniu drugiego człowieka.
Nie zróbcie sobie nawzajem piekła na ziemi. Niechaj Wasze prezenty ślubne nie przydadzą Wam się w taki sposób, w jaki opisałam je w moim poście.
Życzę Wam szczęścia na nowej drodze życia. Wiwat młoda para!

Spodobało Ci się u mnie na blogu? Polub fanpage Pani Miniaturowa, aby być na bieżąco z nowościami pojawiającymi się na stronie.

Skip to content