Nierówne traktowanie rodzeństwa – Niepełnosprawne dziecko na smyczy
Wielu rodziców zapewnia, że darzy swoje dzieci takimi samymi uczuciami, nie wyróżniając, ani nie faworyzując żadnego z nich. Sądzą, że nierówne traktowanie ich nie dotyczy. Jest to oczywiście pobożne życzenie. Nie w sposób uchronić się przed odmiennym traktowaniem swoich dzieci. Jest mnóstwo czynników, które o tym decydują. Dziś skupię się wyłącznie na różnicach w wychowaniu i traktowaniu dziecka ze względu na jego niepełnosprawność. Jestem Pani Miniaturowa, coś tam wiem o temacie 🙂
Nierówne traktowanie rodzeństwa – dlaczego to robimy?
Są rodzice, którym równe traktowanie dzieci udaje się całkiem dobrze, lub przynajmniej się starają i chwała im za to! Tych, którym się to nie udaje nie mamy prawa krytykować ani potępiać, ponieważ czasami jest to naprawdę bardzo trudne. Dlaczego tak uważam? Z ręką na sercu przyznaję, że nie jestem specjalistką ds. rodzeństw, lecz zdaję sobie sprawę, że ile byśmy nie mieli dzieci, one zawsze będą się od siebie różniły i to bardzo! Inne charaktery, odmienne usposobienie, temperament, poczucie humoru, sposób rozumowania i pojmowania świata, a nawet wspominana wcześniej sprawność. To wszystko sprawia, że do każdego dziecka podchodzimy inaczej i traktujemy je tak, jak nam rodzicom się wydaje właściwie w tym momencie. Dostosowujemy nasze reakcje, a nawet używane słowa ze względu na to, z którą z pociech mamy właśnie do czynienia. Mam kilka lat starszą Siostrę, wiecie, że w dzieciństwie zazdrościłam jej tych „dorosłych” rozmów z Tatą? 🙂 Ze strony Ojca nie było to nierówne traktowanie, lecz dopasowanie komunikatów do odbiorcy. Normalka. Oczywiście po paru latach ja również mogłam rozmawiać o wszystkim i o niczym do późnej nocy.
Nierówne traktowanie – Niepełnosprawne dziecko kontra rodzic
Moim zdaniem nie powinniśmy faworyzować niepełnosprawnej pociechy, a już zwłaszcza jeżeli jego problemy dotyczą sfery fizycznej. Oczywiście nikt tutaj nie każe zmuszać dziecka poruszającego się na wózku lub o kulach, by wykonywało czynności, do których konieczna jest możliwość swobodnego przemieszczania się. Nie ma rzeczy niemożliwych, to prawda, dla chcącego nic trudnego, ale są pewne ograniczenia, których nie jesteśmy w stanie przeskoczyć. We wszystkim należy znać umiar, dlatego drogi rodzicu dziecka niepełnosprawnego – nie trzymaj go na smyczy! Nie chowaj go w mięciutkim kokonie ochronnym.
Nierówne traktowanie rodzi konflikt!
Z doświadczenia niepełnosprawnego dziecka wiem, że nierówne traktowanie rodzi konflikty. Nie tylko między rodzeństwem „bo ona nic nie musi!”, ale też między dzieckiem a rodzicami „nigdy mi na nic nie pozwalacie!”, „X w moim wieku jeździł na dyskoteki, dlaczego ja nie mogę?”. Rosnące poczucie niesprawiedliwości rodzi frustrację. Dodajmy do tego argumenty rodziców, którzy starają się jakoś wytłumaczyć swoją nadmierną troskę o niepełnosprawną pociechę. Nie możesz bo:
– jesteś słabszy
– po co chcesz to robić?
– nie dasz sobie rady sam
– coś ci się może stać
– a co jeśli…?
– to nie dla ciebie
W ten sposób wychowujemy człowieka, który (często tylko z pozoru) nic nie potrafi, niczego w życiu nie doświadczył, nie miał okazji uczyć się na swoich błędach, a także nie jest pewny swoich możliwości. Nie ufa sam sobie, bo i jemu nikt nie ufał. Nie wierzy w siebie, bo w niego nikt nie wierzył. Brak mu (klik) pewności siebie, jest nieśmiały. Nierówne traktowanie rodzi też konflikt wewnętrzny – chciałbym, ale się boję. Dorosły niepełnosprawny przemawia do siebie w myślach słowami rodziców. (klik) „Dam sobie radę… albo nie dam? Nie wiem co robić”. To jedne ze sprzeczności, które mogą, lecz na szczęście nie muszą, targać w przyszłości Twoim dzieckiem.
Drogi Rodzicu!
Pozwól swoim pociechom po równo próbować odpowiedzialności. Nie trzymaj niepełnosprawnego dziecka na smyczy. Nie otaczaj troską większą niż trzeba, bo wychowasz nie tylko życiową, ale i mentalną kalekę. Ach, (klik) nienawidzę słowa kaleka! Nie sprawiaj, by ktokolwiek tak myślał o Twoim dziecku. Nie kalecz go nadopiekuńczością i wiecznym bronieniem przed całym złem świata. Niech się sparzy. Niech popełnia błędy. Daj mu skosztować życia, takim jakie ono jest. Słodko-kwaśne, czasem gorzkie, lecz prawdziwe.
Bo nie ma nic gorszego niż żyć złudzeniem, że się żyję naprawdę.