Macierzyństwo

Nasza podróż do przeszłości

Hej, młoda Mamo, jeżeli myślisz, że już zawsze będziesz musiała udawać warkot silnika samochodu, lub raczyć się niewidzialną herbatką na deserku z lalkami, uspokajam! Twoje dziecko wyrośnie szybciej niż myślisz i wkrótce odzyskasz nieco swobody dla siebie. Ja właśnie powoli wchodzę w ten etap, gdy syn, świeżo upieczony nastolatek, praktycznie mnie nie potrzebuje, zwłaszcza w roli towarzyszki zabaw. Ta wolność daje świetną okazję do obserwacji i zanurzenia się w rozmyślaniu, jak to kiedyś było, zwłaszcza w kwestii zabaw wybieranych przez dzieci i zabawek, jakimi teraz dysponują. Czasem dzielę się refleksjami z synem. To nasza podróż do przeszłości.

Mama z ery dinozaurów

Najbardziej bawi mnie zdziwienie syna, gdy wspominam, że kiedyś nie było komputerów i internetu w domach. Telefony komórkowe w Polsce były niedostępne lub strasznie drogie, a zadzwonić można było z telefonu stacjonarnego. Po jego minie widać, że nie ma pojęcia, o czym ta matka opowiada 🙂 Czy to jakaś czarna magia, wiedza tajemna, lub era dinozaurów. Pewnie to ostatnie, zwłaszcza, gdy wspominam, że nie było również tak wymyślnych zabawek, jak teraz. Chociaż było parę, które w tamtych czasach szczególnie podbiły moje serce i hity mojego pokolenia, których zazdrościło się ich szczęśliwym posiadaczom. Jedną z tych zabawek były supermodne tamagotchi (tamaguczi) lub Furby (Ferbi).

Źródło: Pixabay

Gdy pokazałam Omenowi, jak wyglądał mój ówczesny obiekt westchnień i jak działał, nie był zupełnie pod wrażeniem. Wiecie dlaczego? Pokolenie naszych dzieci jest oswojone z nowymi technologiami, a interaktywne zabawki to część ich codziennego życia. To co kiedyś było dla nas szałem, ekstrawaganckim zakupem, dziś jest czymś normalnym, czymś co każde dziecko ma, widziało, bawiło się.

Nasza podróż do przeszłości

Wtedy wpadłam na pomysł. Włączyłam na telefonie stronę sklepu SMYK i zabrałam syna w podróż do przeszłości. Do mojego dzieciństwa, w którym królowały proste sprawy i zwykłe radości. Iiii to był strzał w dziesiątkę. Spośród tysięcy kolorowych, nowoczesnych, interaktywnych zabawek odnalazłam też te piękne w swej prostocie, klasyczne zabawki, takie jak kiedyś. Pokazywałam mu różne przedmioty, wyjaśniając, czym różnią się od tych sprzed trzydziestu lat. Zgrabne Barbie zupełnie nie przypominające starych szmacianych lalek z malowaną twarzą lub sznurkowym uśmiechem. Kręcące się kolorowe bączki (nasze były bez światełek!!!), koniki na biegunach różnej maści, malowane w fikuśne wzorki drewniane klocki, szklane kulki, drewniane puzzle…

– Co?! To Twoje musiały być strasznie ciężkie!!! – zawołał Omen przyzwyczajony do pudełek z kilkuset elementami z kartonika.

Źródło: Pexels

Karty do gry ze starym, klasycznym wzorem. Tym razem to była moja kolej na pisk radości, że takie są jeszcze dostępne. Opowiedziałam synowi, jak godzinami grałam z jego Prababcią w karty. Talią wyświechtaną, pożółkłą, wymiętoloną, jak gdyby miała z pięćdziesiąt lat. Świetnie budowało się z niej domek z kart!

Zachwyt w oczach syna z tych na pozór prostych zabawek był bezcenny. W trakcie naszej rozmowy i odkrywania na nowo mojego dzieciństwa, granica między pokoleniami zatarła się. Znów byłam małą dziewczynką, z dumą pokazującą swoją ukochaną metalową hulajnogę z dużymi kółkami. Teraz to ja byłam kimś komu ktoś zazdrościł zabawek, choć tak bardzo różniły się od tego, co teraz nazywane jest nowoczesnym. Cieszę się, że tę podróż do przeszłości mogliśmy odbyć razem i że jeszcze nie trzeba było odwiedzać muzeum, by podglądnąć, jak wyglądało moje dzieciństwo. To znaczy, że jeszcze nie jestem tak stara hi hi hi 🙂

A Ty? Czym uwielbiałeś się bawić w dzieciństwie?

Skip to content