Styl życia

Byłam głupią pipą

Dawno, dawno temu, gdy byłam jeszcze młodą mamą… To znaczy jeszcze młodszą niż teraz, bo generalnie to ja planuję być młodą mamą, dopóki nie uznam, że trochę obciach się tak nazywać, jak syn już trzeciego wnuka ci prezentuje… jak niejedna młoda mama byłam niewiarygodnie głupią pipą. Tak proszę państwa, pipą! PI-PĄ! 

Ja jestem trochę przestarzałym parentingiem, wiecie, nie że dopiero leczę rozstępy na brzuchu, czy dopiero w tę ciąże planuję zajść, tylko ja już jestem trochę charczący model. Taki, co to na zebraniach w szkole dyskretnie wywraca oczami i ziewa w kołnierz bluzki. Jestem tym dziwnym podgatunkiem podczłowieka, który zamiast rajcować się śpiochami, orzechami piorącymi i testować najnowsze słoiczki z obiadkiem z kwiatu mchu i kaktusów zraszanych krystaliczną wodą, zbieraną nad ranem z wąsików zajęcy pustynnych, po prostu sobie pisze, jak postrzega świat. Moje dziecko jest już duże. Ma osiem lat i brakuje mu tylko kilku centymetrów, by mnie przerósł, co cieszy mnie niezmiernie, ale chwile te okraszone wielką radością, mącone są wspomnieniami, jak to było kiedyś. I jak sobie tak pomyślę, jakie miałam przekonania i poglądy na pewne sprawy, to sama nad sobą kiwam głową i mamroczę „boszszsz, ależ ja byłam głupią pipą!”.

Kilka lat temu w Polsce dopiero wchodziła moda na strefy bez dzieci. Oczywiście koleżanki nie byłyby sobą, gdyby nie wysłały mi linka do artykułu opisującego ten „jakże bulwersujący pomysł!”. A mi się wtedy włączyła typowa „Matka Polka walcząca, wiele piernicząca”. Że jak tak można, że dlaczego tak? Że przecież ja tam też bym chciała wejść. Że to krzywdzące. Wiele słów o wysokim stężeniu matczynych hormonów głupoty, które wyprodukowała głowa cierpiąca na pieluszkowe zapalenie mózgu. Ból, smutek i cierpienie! „bo mnie jest przykro” – hahaha dobry Cthulhu, teraz sama sobie bym odpisała „wzruszyła mnie twoja historia, a teraz idź być głupią pipą gdzie indziej”, ale w moim wehikule czasu wysiadły baterie. Żeby było śmieszniej mnóstwo kobiet mnie poparło! To zachowanie nawet nie było urocze, to był typowy matczyny amok, świr na punkcie siebie i swoich dzieci. Bo nikt i nic się nie liczyło, były tylko Wózkowe Gangi, którymi bujały się mamcie-pańcie i jak tylko ktoś próbował zabronić im gdzieś wejść, gryzły kłódki i szturmowały klamki. Mimo wszystko strefy „tylko dla dorosłych” powstawały i chwała za to właścicielom! Nie dajmy się zwariować, bo na świecie istnieje coś więcej niż czubek naszego nosa i dziecko, które właśnie puściło pawia, a mimo to nadal nas zachwyca. Bo nie każdego zachwyca. I nie każdy ma ochotę siorbać kawę przy akompaniamencie ryku głodnego malucha, lub pisków bawiących się w lokalu dzieci. Dziś tych ludzi doskonale rozumiem, sama czasem chciałabym zapukać do drzwi takiego azylu i poprosić o wpuszczenie mnie tam na godzinkę, dwie, ewentualnie trzy tygodnie…

Na szczęście z bycia głupią pipą można się wyleczyć. Zacznij wychodzić z domu. Potrenuj skupianie się na czymś więcej niż tylko zawartość twojego wózka. Rozmawiaj z ludźmi, którzy nie mają dzieci. Poznaj ich tok myślenia, by ujrzeć ich perspektywę. A wreszcie – przestań być głupią pipą młoda mamo.

Empatia to fajne słowo. Używaj go z korzyścią dla wszystkich, nie tylko dla siebie.

 


Tylko ja się mam wstydzić? Pochwal się w komentarzu swoim wybrykiem z czasów, gdy byłaś amebą 😉 

Pozdrawiam, wyleczona Pani Miniaturowa

Skip to content