Makijaż wieczorowy na specjalne okazje – Metamorfoza Miniaturowej
Wiele dziewcząt z mojego pokolenia wychowanych było w poczuciu wstydu za swoją urodę. Wmawiano nam, że tylko głupie i próżne dziewczęta poświęcają czas na dbanie o swój wygląd. „W tym czasie mogłabyś się troszkę pouczyć”, „Zamiast malować paznokcie poczytałabyś książkę!”. Jak gdyby jedno kolidowało z drugim. Na szczęście dorosłyśmy i zrozumiałyśmy, że to bez sensu. Dojrzałyśmy do tego, by móc z pełną świadomością powiedzieć, że można być zadbaną, a jednocześnie oczytaną i pełną pasji kobietą. Makijaż wieczorowy, nowe szpilki, piękna sukienka, czy zwykłe, codzienne dbanie o siebie, wcale nie są oznaką małego rozumku. Piękno i uroda nie są domeną głuptasków. Jest siłą i atutem kobiet świadomych i wolnych.
Gryzą mnie te potworki…kompleksy
Staram się walczyć ze swoimi kompleksami, a nawet podpowiadać innym, jak sobie z nimi radzić. Niestety czasem biorą nade mną górę. Dlatego, gdy koleżanka zaproponowała „zróbmy coś wow!”, zgodziłam się… po czasie. Umówienie się na makijaż wieczorowy zajęło nam sporo ponad pół roku! A to ja nie wiedziałam co i jak. A to myślałam, że to żart był. Potem, że nie mam jak. Później zajęta była koleżanka. Jeszcze kiedy indziej leczyłam zmęczenie po mega imprezie 😉 Wreszcie się zdecydowałam – „mam urlop, działajmy!” I tak oto miniaturowa żabka wpadła w ręce czarodziejki Sylwii – Sozga Make Up <– zajrzyjcie na Jej fanpage! Jeżeli jesteście z Opola lub okolic i poszukujecie profesjonalnej makijażystki, gorąco polecam!
Za dnia pięknością, w nocy zaś szkaradą…
No chyba nie bardzo. Nie jestem klasyczną pięknością. Moje czytelniczki są regularnie informowane o tym, że korzystam ze zdobyczy cywilizacji, pod postacią upiększających filtrów w telefonie. Nie jestem modelką ani testerką kosmetyków, dlatego uchodzi mi to na sucho.
Jestem jedną z najbardziej rozpoznawalnych niepełnosprawnych i niskorosłych autorek polskiej blogosfery. Jako mikroinfluencer opowiadam o moich doświadczeniach i przeżyciach, jednocześnie inspirując i motywując innych ludzi. Staram się udowodnić, że blogi osób niepełnosprawnych nie muszą być nudne, a to wszystko za sprawą ciętego języka i mocnego poczucia humoru. Moja twarz na blogu nie służy mi do uwiarygodniania moich opinii, dlatego mogę z nią robić co chcę.
Makijaż wieczorowy – metamorfoza Miniaturowej
Mam prawie 30 lat, jestem mamą i mam 133 cm wzrostu…a Sylwia nie traci czasu i hops, sadza mnie na stołeczku 🙂 No ja podziwiam, że udało Jej się mnie podnieść! Odruchowo zerkam na swoje odbicie w lustrze – yep, dalej wyglądam jak zombie (tego dnia byłam koszmarnie niewyspana). Wyglądam jak pies sąsiadów wyglądający zza płotu… Zaczynajmy!
Drugą rzeczą, na którą zwróciłam uwagę, to porządek. W sanktuarium Sylwii wszystko aż lśniło, a wiedziałam, że przede mną była już jedna pani. Blat, lustro, pędzelki… wszystko czyściusieńkie. Makijaż wieczorowy nie powstaje w pięć minut, lecz mimo to, Sylwia na bieżąco ogarniała niepotrzebne jej w tym momencie utensylia. Na tym zdjęciu widok blatu po zakończeniu pracy. Widzisz jakieś ciapy, rozsypane cienie, lub odciśnięte paluchy? Ja też nie. Mega podziwiam. Ja samym czesaniem się robię bałagan dookoła, a co dopiero, gdybym używała przed chwilą kilku(nastu) różnych kosmetyków. Serio, chciałabym być tak zorganizowana.
Mów, gdy coś jest nie tak!
Pierwsza złota zasada dobrej makijażystki – Ona chce wiedzieć, co Ci się nie podoba. Jeżeli masz jakieś sugestie, obawy, specjalne życzenia – powiedz to! Nie zapomnij też powiedzieć, czy masz jakieś alergie! To bardzo ważne! Naprowadź osobę pracującą nad Twoim makijażem, na wizję siebie… lub daj jej pełną swobodę i czekaj na efekt końcowy. Z początku uderzyła mnie wyraźna różnica pomiędzy brwiami przed i po. Sylwia zapewniła mnie, że w każdej chwili możemy to zmyć i zmienić koncepcję, bo to klientka ma być zawsze zadowolona. Uznałam, że z naszej dwójki, to nie ja jestem profesjonalistką wizażystką. Pozwoliłam, by makijaż wieczorowy powstał bez mojego aktywnego udziału w decydowaniu, co i jak ma być robione. I wiecie co? Jestem z tego bardzo zadowolona! Mój strach i przyzwyczajenia do bycia szarą nudną myszką nie pozwoliłyby na tyle szaleństw 🙂
Makijaż wieczorowy to i fryzura musi być wystrzałowa!
Jestem panikarą. Całe życie chodziłam w grzecznych kitkach albo rozpuszczonych długich włosach z nudnym przedziałkiem. Dlatego, gdy Sylwia postanowiła zaszaleć z moją fryzurą, oniemiałam! A potem zbladłam!
– Jezu, wyglądam jak Violetta Villas – wymamrotałam.
– Poczekaj, poczekaj – odparła ze śmiechem Sylwia.
Doczekałam się!
Makijaż wieczorowy – metamorfoza Miniaturowej z efektem wow!
I tak zaczęła się moja przygoda z 30 minutowym gapieniem się w lustro i wyrażaniem zachwytów! Wybaczcie, że takie nieuśmiechane te zdjęcia, ale byłam w szoku, że z takiej podmiejskiej mamuśki idzie wycisnąć Żonę Hollywoodu! 🙂
– Omg, to naprawdę ja?!
Ułożenie mi włosów w fantazyjne, roztrzepane loki, było pomysłem Sylwii. Dzięki temu całość nabrała jeszcze więcej wyrazu. Spójrzcie – czegoś tu brakowało, prawda?
Z lokami zdecydowanie lepiej!
Teraz czas na selfie!
Jeszcze raz dziękuję Sylwii za zagwarantowanie mi tylu wrażeń z rana! To była niesamowita przygoda i już wiem gdzie się udać, gdy będę potrzebowała kolejnego oszałamiającego makijażu 🙂
Pozdrawiam,
Wasza Miniaturowa
PS: Wiem, że jest to dość krzykliwa fryzura, a oko jest bardzo mocno podkreślone, ale o to nam chodziło 🙂 Miało być WOW! Jak Ci się podoba efekt naszej współpracy?