Nawadniamy dziecko – sprytne sposoby dla każdej mamy!
Ile dzieci tyle problemów, jedne piją za dużo i ledwo zdążą do toalety, inne zaś pić nie chcą w ogóle, doprowadzając swoje matki do białej gorączki. Zanim jednak położysz się na kozetce u psychoterapeuty, sięgniesz po lampkę wina i zaczniesz stosować na dziecku akupunkturę, przeczytaj post – nawadniamy dziecko.
Apeluję o rozwagę!
Zanim rozpoczniesz lekturę, wiedz, że opisuję sposoby przemycenia nieco większej ilości płynów do diety dziecka, np. w związku z upałami. Jeżeli Twoje dziecko ma objawy odwodnienia, doznało udaru cieplnego (słonecznego), cierpi na biegunkę lub wymioty, natychmiast udaj się z nim do lekarza!
Nie szukaj pomocy w internecie!
Dlaczego nawadniamy dziecko?
Do prawidłowego funkcjonowania organizmu potrzebujemy wody. Przyjmujemy ją pod postacią różnych płynów i z pożywieniem. Lecz są dzieci, które tak jakby zapominają, że trzeba coś pić, są zbyt zajęte zabawą i całym swym dziecięcym światem, aby pomyśleć, o czymś tak prozaicznym i nudnym, jak napicie się wody, soku, czy herbaty. Mowa oczywiście o dzieciach starszych, które potrafią samodzielnie buszować w kuchni, bo młodsze wciąż są dość mocno uzależnione od rodziców. Czytałam już wielce inteligentne rady w stylu „zostaw go, niech radzi sobie sam”, „jak będzie chciało pić, to samo powie” i inne takie. Niestety nie u wszystkich dzieci to działa tak samo. Są takie, które piją „dla rozrywki”, dosłownie wiadrami, a później leją pod siebie w trakcie zabawy, a są takie, które zostawione same sobie odwodnią się przez nieuwagę. Przesada w żadną stronę nie jest dobra!
Nawadniamy po dobroci!
1. Nie wmuszaj! – Prawda stara jak świat, jak każą Ci coś robić, zwłaszcza na siłę, to tym bardziej nie chcesz tego robić. To domena nie tylko uparciuszków, ale i osób o silnym charakterku, indywidualistów. Nie wciskaj dziecku szklanki na każdym kroku, nie brzęcz co kwadrans, jak zdarta płyta „idź się napij!”. Dziecko prędzej, czy później „ogłuchnie” na to i przestanie reagować. Nawadniamy, nie namawiamy. Postaw kubek na widoku, na wysokości oczu dziecka, jego zawartość wreszcie zniknie. Jeżeli jesteś mamą karmiącą, staraj się częściej przystawiać dziecko do piersi.
2. Urozmaicaj – Ogarnięta nawet największą motywacją do odchudzania i zdrowego trybu życia, po trzech dniach picia samej wody miałam ochotę wyskoczyć oknem. Twoje dziecko też może mieć dość ciągłego picia tego samego napoju. Naszykuj dzbanek wody z cytryną, miętą i łyżeczką miodu. Testujcie różne smaki herbat, nie kupuj w kółko jednej i tej samej, sprawdzajcie nowe smaki soków. A może czas zainwestować we własną sokowirówkę? Mnóstwo ich na rynku, ograniczają Cię jedynie Twoje potrzeby i portfel.
3. Uatrakcyjnij – My rodzice musimy chwytać się różnych sztuczek, by przekonać dzieci, do tego, co dla nich dobre. Nie organizuj konkursów „kto szybciej wypije”, ponieważ może dojść do niebezpiecznego zakrztuszenia. Zamiast tego zadbaj o „oprawę wizualną”, czyli mówiąc prościej – wygląd. Niektóre dzieci lubią kolorowe przedmioty, dla nich im więcej krzykliwych wzorów, tym lepiej, a może kubek z ulubionym bohaterem z bajki? Z jego imieniem, lub własnoręcznie namalowanym obrazkiem? Są firmy oferujące zrobienie nadruku na kubku, według nadesłanego przez klienta projektu. Dla mnie w dzieciństwie największą frajdą było picie wszystkiego z rurki (czyt. słomki)*, nawet rosół próbowałam tak jeść 🙂 dlatego gdy dostałam fantazyjnie zakręconą rureczkę (wielorazową!), byłam zachwycona! Może warto iść tym tropem? Nie przepadam za „zwykłą wodą”, ale gdy widzę piękny szklany dzban z listkami mięty i plasterkami cytryny, aż mam ochotę po niego sięgnąć. Warto wykorzystać walory wizualne tego, co mamy w domu, aby spożywanie napojów było jeszcze przyjemniejsze nie tylko dla Ciebie, ale i dla Twojego dziecka.
* Gdy pisałam ten tekst, słomki nie były na cenzurowanym, na szczęście sklepy oferują słomki wielorazowego użytku, wykonane z metalu lub bambusa. Oczywiście mam swoje zdanie na temat paranoicznej nagonki na plastikowe rureczki i stanęłam w obronie osób z niepełnosprawnościami, dla których jest to jedyny sposób, aby móc się samodzielnie napić! Wpis na ten temat przeczytasz –> tutaj.
Kusimy nowościami
4. Podmieniaj – Sok czy herbata podana do śniadania nie zawsze jest wypijana cała, a kakao? Znika w dziesięć sekund! Co lepsze, smakuje równie dobrze na gorąco, jak i na zimno. Zamiast suchej przekąski, herbatników, solonych paluszków, lepszy będzie soczysty owoc lub warzywo. Dla mnie nic szokującego, bo Omen lubi chrupać paprykę pokrojoną w paseczki. Najwięcej wody mają pomidory, ogórki, arbuzy, melony, czereśnie, jabłka, śliwki i przepyszne mango, które uwielbiam!
5. Dodawaj do menu – W upalne dni nie mamy ochoty jeść, dlatego lekkie posiłki i przekąski to podstawa! My się nawadniamy wszelkiego rodzaju zupkami, chłodnikami, a w niektórych domach, w okresie letnim, królują zupy owocowe. Dzieciaki je uwielbiają! Potrawy z ryb, mizerie, sałatki owocowe i warzywne, sosy na bazie jogurtu to kolejne „mokre” dania. Mama Gajowego robi przepyszne kluski na parze z sosami jagodowym, malinowym i truskawkowym. Danie to widujemy częściej na naszym stole, odkąd Mama dostała w prezencie blender. Nie przypuszczałam, że w tej cenie można dostać solidnie wykonane urządzonko, które radzi sobie z kruszeniem lodu! A jednak! Teraz niestraszne jest nam robienie szejków, koktajli, sosów owocowych, czy własnych smoothies. Samo zdrowie, podane w najpyszniejszym wydaniu. Chyba żadne dziecko nie oprze się czemuś takiemu, zwłaszcza jak wcześniej zostanie „zatrudnione” do zbierania owoców w ogródku lub na działce.
Uff, ale się rozgadałam, a tymczasem pora na wypróbowanie nowych smaków koktajli mleczno-owocowych! Mam nadzieję, że mój artykuł chociaż odrobinę Ci pomógł. Jeśli Ci się spodobał, rzuć go dalej na zaprzyjaźnionie forum dla rodziców, lub podziel się nim z koleżanką.
Nie zapomnij podać w komentarzu Twoich sposobów na nawadnianie, gdy za oknem parzy tropikalne słońce!
Polubiłeś już fanpage Pani Miniaturowa?