Mężu, powiedz to raz jeszcze
Mężu, powiedz to raz jeszcze, a nie ręczę za siebie! Chyba każda kobieta chociaż raz w życiu żałowała, że nie potrafi strzelać błyskawicami z oczu, by mąż chociaż raz pamiętał o tym, aby przy zmęczonej mamie trzymać język za zębami. Oto kilka przykładów, które doprowadzają do szału nawet najspokojniejszą kobietę. Panowie, czytajcie uważnie, przedstawiam zdania z gatunku „mężu, powiedz to raz jeszcze, a pożałujesz”.
Przy mnie jest grzeczne!
Znasz ten moment, gdy alergia malucha lub wyżynające ząbki szczególnie dają się dziecku (i tobie) we znaki? Płacze już czwartą godzinę, nie spałaś od dwóch dni, ostatni ciepły posiłek jadłaś chyba pół roku temu, a nagle mąż wyskakuje z tekstem, po którym masz ochotę go udusić. „Ono tylko przy tobie jest takie nerwowe! Jak JA się nim zajmuje to nie płacze!”. Ja ci zaraz pokażę co to znaczy „nerwowe” mężu kochany… Masz potrzymaj malucha, a ja idę się przewietrzyć z psem. Wracam za… będę jak wrócę.
Rady totalnie z dupy
Po paru tygodniach lub miesiącach przygody z macierzyństwem wypracowujesz sobie pewne rytuały, schematy działania, które są mega uproszczeniem w życiu. Masz już przetestowane wszystkie triki i wiesz co działa, a co nie. Twój maluch przesyła sygnały, które doskonale rozumiesz i dobrze sobie radzicie. Wtem do akcji wkracza zatroskany tatuś, który dziecko widzi może przez pół godziny dziennie, bo praca, bo ryby, bo koledzy, ale on wie lepiej, bo coś przeczytał. A co gorsza zaczyna się wymądrzać i sprzedawać ci rady, które są o kant stołu rozbić, bo nijak się mają do waszej rodziny i do dziecka. Mężu, kocham cię i dziękuję. W weekend zostaniesz sam w domu z dzieckiem i przekonasz się o słuszności swoich genialnych porad. Przetestujesz na własnej skórze. I bębenkach słuchowych. Nie każ mi zmieniać rytuałów na siłę, bo „Krzychu powiedział…”.
Jak super – to po tacie! Jak źle – to po mamie!
Wreszcie chwila spokoju! Dzieckiem zajmuje się dumny tato i wtedy do twoich uszu dobiega to: „o jak ty ślicznie skaczesz, to po tatusiu!”, „o jak ty ładnie się uśmiechasz, to po tatusiu”, „o jak ty ładnie…to po tatusiu!”. No tak, bo przecież wszystkie dobre cechy nasze dzieci mają po tatusiu, a te złe po mamusi. Normalka. Uśmiechasz się kwaśno do książki, którą właśnie czytasz i już wiesz kiedy rozpłyniesz się od słodyczy i zakrzykniesz „och, to z pewnością po tatusiu!”. Gdy dziecko puści gromkiego bąka…
To przez ciebie choruje!
Dziecko kolejny raz chore. Żłobek to jedno wielkie pasmo udręk, chorób, a wasz dom zaczyna przypominać aptekę. Wtem słyszysz to „gdybyś dłużej karmiła piersią to by nie chorowało…” Aaaa!!! Serio? Mężu, czy to nie ty mnie pocieszałeś, gdy walczyłam o każdą kroplę mleka? Czy to nie ty woziłeś mnie do poradni laktacyjnej? Czy nie ty kupowałeś herbatki pobudzające piersi do produkcji mleka? Nie ty obserwowałeś, jak drugi miesiąc bezskutecznie staram się utrzymać laktację? Zastanów się czasem co mówisz!
Tatuś najlepiej…
Przez ostatni tydzień dziecko miało problemy z zasypianiem. Noszenie, bujanie, kołysanie, śpiewanie, bajeczki czytane hurtem, pojenie herbatką…nawet świeczki o zapachu lawendy próbowałaś! Dwie godziny każdego wieczoru wycięte z życiorysu. Wreszcie poświęciłaś cały dzień, żeby wybawić malucha za wszystkie czasy, padałaś na pysk już o 14:00, ledwo dotrwałaś do wieczoru, ale udało się! Dziecko wygląda, jakby prawie było zmęczone. Oto wkracza do akcji tatuś! Ulitował się i dziś to on kładzie spać dziecko. Zasnęło po pięciu minutach. Co słyszysz? „No, jak tatuś położy to jest najlepiej, dziecko od razu śpi!”, a ty w odpowiedzi zgrzytasz zębami…
Drogi mężu!
Taki jesteś ważny, kochany i potrzebny, a czasami tak potrafisz wkurzyć swoją kobietę. Pomyśl zanim skomentujesz. Ugryź się w język zanim wywołasz wojnę domową. Bo ze zmęczoną mamą nie ma żartów. A jakby co – ostrzegałam.
Pozdrawiam, Pani Miniaturowa