Dziecko nie jest trofeum
Na pewnym etapie, niemalże każda mama spotyka inną mamę, ciocię, czy babcię, która bardzo chce się z nami czymś podzielić. Nawet jeżeli nas to szczególnie nie interesuje. Jej zaś nie interesuje, że ciebie to nie obchodzi. Ona się chce pochwalić. Koniecznie. Tu, teraz i natychmiast. Wypowiada szybko swoją kwestię, przechwałkę, często podszytą grubymi nićmi kłamstwa lub przesady, oprawioną w ramki dumy i czeka… Co odpowiedzieć? Dziecko nie jest moim trofeum!
Jestem uczulona na kłamców, hipokrytów i kobiety gatunku „wszystko wiem lepiej”, które swoimi radami świadomie działają na szkodę innych ludzi. To najczęściej od nich słyszysz przechwałki na temat wszystkiego, apogeum zaś osiągają, gdy mają dziecko. Ono wszystko już wie, wszystko widziało, wszystko potrafi, zrobi, powie, zaśpiewa, wyrecytuje, fiknie salto w tył w wieku 18 miesięcy, a ona nie omieszka ci o tym wszystkim opowiedzieć, wpatrując ci się jednocześnie głęboko w oczy, doszukując się najmniejszej oznaki zazdrości, podziwu, czy irytacji, którą ta istota się pożywia. Dziecko jest jej trofeum, odznaką, medalem, pucharkiem, polerowanym codziennie i wystawianym na widok publiczny.
Ona żeruje na mamach, które zostały wychowane w duchu „nie ładnie się chwalić”. Niczym wampir wysysa wszelką cichą radość normalnych mam, które po prostu delektują się macierzyństwem z lubością obserwując, jak ich pociechy, etap po etapie, zdobywają nowe szczebelki swojego życia. Zagada, wyzwie na tajny pojedynek przechwałek, dobije, zadepcze, prychnie udając zdziwienie „a co, ten twój tego jeszcze nie umie? phi…” i odejdzie zamiatając zarozumiałym zadem, ciągnąc za łapkę swoje wyćwiczone trofeum.
Każda zdrowa mama, która jest kobietą spełnioną, świadomą siebie oraz zdolności swojego dziecka, przyjmuje te puste słowa na klatę bez mrugnięcia okiem. Niech sobie próżna kobiecina gada co zechce, skoro jest na tyle nieszczęśliwa, że jedynie w ten sposób potrafi poprawić sobie humor lub podbudować ego. Nie zwracaj na nią uwagi. Pomyśl, że to naprawdę smutna istota, która desperacko domaga się uwagi, bo być może jest niedoceniona przez szefa, olewana przez męża lub nielubiana przez fałszywe przyjaciółki.
Słowa to wciąż tylko słowa. Mogą być kłamstwem. Jej marzeniami. A może i prawdą. Lecz cóż nam po prawdzie, która została wypowiedziana w tonie „słuchaj co teraz powiem, bo chcę żebyś teraz poczuła się gorsza”? Radość z osiągnięć dzieci jest wspaniała i godna pochwały, o ile tylko nie jest wypowiadana na głos, tylko po to, aby porównywać dzieci do siebie. „Twoje jeszcze tak nie potrafi?”, „Moje już umiało”. „Nasz syn robi to lepiej od twojego”. „W tym wieku powinna też tak robić”.
Nie pozwól sobie tego wmówić. Wszystkie dzieci są wyjątkowe i rozwijają się w swoim własnym tempie. Jesteś mądrą mamą, która doskonale wie, kiedy rzeczywiście występuje pewne opóźnienie twojego dziecka w stosunku do innych dzieci, a kiedy twoi znajomi najzwyczajniej w świecie, zrobili z pociech małpki, wytresowane do pokazywania różnych sztuczek. Jesteś baczną obserwatorką, dbasz o dziecko, jesteś w stanie wyczuć każdą nieprawidłowość, dlatego nie dopuszczaj nigdy do siebie myśli, że coś jest nie tak, bo „ona mi powiedziała, że już dawno powinno to robić/umieć, bo jej dziecko już robi/umie”.
Miałam w życiu ten komfort, że dziecko w miarę płynnie przechodziło wszystkie etapy rozwoju. Nie działo się nic, co mogłoby nas poważniej zaniepokoić, choć oczywiście były osoby, które doszukiwały się dziury w całym. Posiada szereg zdolności, umiejętności i zainteresowań (jak każde dziecko!), które mogłyby wzbudzić podziw, lecz po co porównywać dzieci między sobą?
Dziecko nie jest trofeum!
Jest źródłem rodzicielskiego szczęścia!
Do napisania tego postu zainspirowała mnie historia Arka i jego wspaniałych rodziców – nakolkach.com
Polub fanpage Pani Miniaturowa na Facebooku.